sobota, 8 stycznia 2011

Czy zamieszczając reklamę na blogu stałem się podatnikiem VAT? (Część 1)

Jakiś czas temu zrobiło się głośno o akcji organów podatkowych mającej na celu namierzenie internautów zarabiających w sieci i uświadomienie im, że jeśli osiągają dochody z tytułu zamieszczonych reklam, to prawdopodobnie prowadzą działalność gospodarczą i w konsekwencji są podatnikami. Sprawa dotyczyła jednak podatku dochodowego od osób fizycznych i z racji tematyki, która ma być prezentowana na tym blogu, nie będzie przedmiotem naszego zainteresowania.

Kilka dni temu, bardziej z ciekawości, niż z chęci zarobku uruchomiłem usługę Google AdSense i po chwili zacząłem zastanawiać się jakie i czy w ogóle będzie miało to konsekwencje na gruncie podatku od towarów i usług. Czy w ogóle moja nowa działalność może być objęta podatkiem od towarów i usług?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy zajrzeć do naszej ulubionej ustawy, która w art. 5 wymienia czynności, podlegające opodatkowaniu. I tak, zgodnie z art. 5 ust. 1 pkt 1, opodatkowaniu podatkiem od towarów i usług podlegają odpłatna dostawa towarów i odpłatne świadczenie usług na terytorium kraju. Myślę, że nie wchodząc w zbędne szczegóły, można bez żadnych wątpliwości przyjąć, że prowadząc bloga nie dostarczam nikomu towarów. A zatem, mając na uwadze zasadę powszechności oraz treść art. 8 ust. 1 ustawy, zgodnie z którym, przez świadczenie usług rozumie się każde świadczenie na rzecz osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, które nie stanowi dostawy towarów (…), muszę przyznać, że świadczę usługi.

Ale czy powyższa konkluzja wystarcza do stwierdzenia, że wykonuję czynności opodatkowanie podatkiem VAT? Na szczęście nie. Dopóki nie uzyskuję z tego tytułu żadnych przychodów, nie muszę się niczego obawiać. Trzeba bowiem zwrócić uwagę na zwrot „odpłatne świadczenie usług”, który zawęża zakres usług opodatkowanych tylko do tych, które są świadczone za wynagrodzeniem.

Na razie mogę więc spać spokojnie. Ale co w sytuacji, gdy zacznę zarabiać dzięki umieszczonym na blogu reklamach? Czy to wystarczy żeby wpaść w szpony skomplikowanego VATu? Przecież świadczę odpłatną usługę udostępniania miejsca reklamodawcom, a powyżej napisałem, że odpłatne świadczenie usług podlega opodatkowaniu.

Aby udzielić odpowiedzi na to pytanie należy wskazać, że samo odpłatne świadczenie usług nie jest wystarczające, aby zostać podatnikiem VAT. Konieczne jest jeszcze spełnienie warunku podmiotowego, innymi słowy, ustalenie czy świadczymy usługi w charakterze podatnika. Opodatkowaniu mogą podlegać bowiem tylko te czynności, które są wykonywane przez podmiot mający cechę podatnika.

Na marginesie warto zwrócić uwagę, że zarówno przepisy wspólnotowe, na których wzorowana jest nasza ustawa, jak również irlandzka ustawa o podatku od wartości dodanej używają innego terminu na określenie podatnika VAT [taxable person] i innego na określenie podatnika występującego na gruncie innych podatków [taxpayer]. Takie rozróżnienie pozwala na uniknięcie powszechnego przekonania, że podatnikiem jest podmiot ponoszący jego ekonomiczny ciężar, gdyż W przypadku podatku od towarów i usług jego ciężar ponosi konsument.

Jeszcze inaczej sprawa wygląda w Nowej Zelandii, gdzie używa się pojęcia osoba zarejestrowana [registered person]. Nowozelandzka ustawa jednak dosyć klarownie precyzuje, że osoba będzie traktowana jako osoba zarejestrowana w przypadkach w których powinna być zarejestrowana, nawet jeśli nie jest zarejestrowana. A mówią, że polskie przepisy są skomplikowane…

Wracając do naszych realiów musimy odnieść się do art. 15 ust. 1, który definiuje pojęcie podatnika. Zgodnie z tym przepisem, podatnikami są osoby prawne, jednostki organizacyjne niemające osobowości prawnej oraz osoby fizyczne, wykonujące samodzielnie działalność gospodarczą, o której mowa w ust. 2, bez względu na cel lub rezultat takiej działalności. Jeśli zaś chodzi o działalność gospodarczą, to została ona zdefiniowana w art. 15 ust. 2, który stanowi, że działalność gospodarcza obejmuje wszelką działalność producentów, handlowców lub usługodawców, w tym podmiotów pozyskujących zasoby naturalne oraz rolników, a także działalność osób wykonujących wolne zawody, również wówczas, gdy czynność została wykonana jednorazowo w okolicznościach wskazujących na zamiar wykonywania czynności w sposób częstotliwy. Działalność gospodarcza obejmuje również czynności polegające na wykorzystywaniu towarów lub wartości niematerialnych i prawnych w sposób ciągły dla celów zarobkowych.

Jak zatem widzimy, ustawa posługuje się szczególnym pojęciem działalności gospodarczej. W skrócie można przyjąć, że jeśli samodzielnie prowadzimy własnego bloga, udostępniamy go reklamodawcom i mamy zamiar udostępniać go w sposób częstotliwy, to wykonujemy działalność gospodarczą zgodnie z wyżej przedstawioną definicją. Nie jest również istotne w jakim celu to robimy, a więc czy chcemy podzielić się z innymi swoimi spostrzeżeniami, zaimponować znajomym czy też uzyskiwać z tego tytułu wymierne korzyści finansowe. Bez znaczenia jest również fakt z jakim skutkiem blogujemy i czy nasza przygoda zakończy się kompromitacją, czy sukcesem.

Z powyższego wynika, że udostępniając reklamodawcom miejsce na naszym  blogu stajemy się podatnikami podatku od towarów i usług. O tym, czy w związku z tym będziemy musieli zarejestrować się urzędzie skarbowym, wystawiać faktury i składać deklaracje podatkowe, przeczytacie w drugiej części tego wpisu.

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Dwie strony e-faktury

Z dniem 1.1.2011 r. Minister Finansów zliberalizował przepisy dotyczące możliwości wystawiania faktur elektronicznych. Faktury mogą być już przesyłane, w tym udostępniane w formie elektronicznej w dowolnym formacie elektronicznym, pod warunkiem uprzedniej, pisemnej lub elektronicznej, akceptacji tego sposobu przesyłania faktur przez odbiorcę tych dokumentów. 

Od dłuższego czasu można było spotkać się z głosami przedsiębiorców, że takie zmiany pozwolą im zaoszczędzić zarówno pieniądze, jak i czas. Bez wątpienia wprowadzone zmiany mają swoje plusy. Jak jednak mawiał Ryszard Ochódzki, rozchodzi się o to, żeby te plusy nie przesłoniły nam minusów.

O co właściwie darliśmy do tej pory koty i dlaczego faktura w systemie podatku od towarów i usług jest tak istotna? Jakie jest pochodzenie tego słowa i co ono oznacza? W języku angielskim [invoice], etymologię tego wyrazu odnajdziemy w łacińskim czasowniku inviare, oznaczającym „wysyłać”, „przesyłać”. Polskie określenie faktura ma również swoje źródło w języku łacińskim. Nie jest to jednak czasownik inviare, a jak się łatwo można domyślić słowo factura, oznaczająca „działanie”, „wykonanie”, „kształt”. Wydaje się, że aktualnie najtrafniejszym tłumaczeniem tego wyrazu będzie „wykonanie” w znaczeniu - dowód transakcji kupna–sprzedaży. Jeśli zajrzymy do art. 106 ust. 1 ustawy podatku od towarów i usług, to zauważymy, że wszystko się zgadza. Artykuł ten bowiem stanowi, że podatnicy są obowiązani wystawić fakturę stwierdzającą w szczególności dokonanie sprzedaży. Faktura jest zatem podstawowym dokumentem potwierdzającym dokonanie transakcji, a poza tym stanowi podstawę dla nabywcy towaru lub usługi do odliczenia podatku naliczonego.

W związku z tą jakże istotną rolą omawianego dokumentu, dosyć długo zwlekano z wprowadzeniem możliwości przesyłania faktur elektronicznych w dowolnym formacie elektronicznym. Uzasadniano to m.in. tym, że faktury takie mogą być cennym łupem fałszerzy, posługujących się nimi w celu wyłudzenia podatku naliczonego. Myślę jednak, że każdy z nas może dojść do wniosku, że odkąd nie ma obowiązku podpisywania faktur, to również z łatwością można sfałszować fakturę papierową.

Korzystanie z faktur elektronicznych– podobnie jak to ma miejsce w przypadku innych dobrodziejstw powstałych dzięki zastosowaniu nowej technologii – poza oczywistymi korzyściami, niesie ze sobą wiele zagrożeń.

Rozporządzenie pozostawia podatnikom dowolność wyboru formatu, w jakim będą mogli przesyłać faktury elektroniczne. Nie zostały one wymienione w rozporządzeniu, jednak można się spodziewać, że najczęściej wykorzystywanymi formatami będą: .txt, .rtf, .pdf, .doc, .odt. Problem może pojawić się w przypadku, gdy w celu ochrony danych zawartych na fakturze przed ich zmianą, użyjemy np. nieedytowalnego formatu .pdf. Rozporządzenie o fakturach elektronicznych nakłada bowiem na podatników obowiązek udostępniania takich faktur w trybie umożliwiającym bezzwłoczny pobór i przetwarzanie danych w formacie tekstowym. W praktyce może okazać się więc, że organy podatkowe będą uznawały tylko takie e-faktury, których właściwości umożliwią przeszukiwanie tekstu dokumentu lub będą edytowalne.

Istotne dla przedsiębiorcy jest również podjęcie właściwej decyzji w jaki sposób i na jakim nośniku będzie on przechowywał e-faktury. Obecnie istnieje kilka możliwości, np.: płyty CD i DVD, dyski twarde komputerów firmowych, zewnętrzne dyski twarde, lub serwery zewnętrzne. Wszystkie wymienione nośniki Istotne dla przedsiębiorcy jest również podjęcie właściwej decyzji, w jaki sposób i na jakim nośniku będzie on przechowywał e-faktury. Obecnie istnieje kilka możliwości, np. płyty CD i DVD, dyski twarde komputerów firmowych, zewnętrzne dyski twarde lub serwery zewnętrzne. Wszystkie wymienione nośniki są podatne na usterki fizyczne oraz zagrożenia związane z działaniem złośliwego oprogramowania. Archiwizowanie danych na płytach CD i DVD, nie dość, że jest czasochłonne, jest również wielce ryzykowne, gdyż są one nietrwałe i nikłe są szanse, że za 5 lat (do czasu upływu terminu  przedawnienia zobowiązania podatkowego) będziemy mogli je odtworzyć bez żadnych problemów.

Tak więc wydaje się, że w pierwszym etapie stosowania faktur elektronicznych wielu przedsiębiorców dla bezpieczeństwa będzie dalej sporządzało wydruki faktur przesyłanych i otrzymywanych w formie elektronicznej. Należy jednak ostrzec podatników, że podczas kontroli wydruki e-faktur będę niewystarczające, gdyż Tak więc, wydaje się, że w pierwszym etapie stosowania faktur elektronicznych, wielu przedsiębiorców dla bezpieczeństwa będzie dalej sporządzało wydruki faktur przesyłanych i otrzymywanych w formie elektronicznej. Należy jednak ostrzec podatników, że podczas kontroli wydruki e-faktur będą niewystarczające, gdyż zostali oni zobligowani do udostępnienia takich faktur w trybie umożliwiającym bezzwłoczny pobór i przetwarzanie danych w formacie tekstowym. Co oznacza, że muszą być dostępne w wersji elektronicznej.

Mimo tych wszystkich wątpliwości na pewno będzie łatwiej, szybciej i taniej niż dotychczas. A czy może być jeszcze lepiej? Czy faktury rzeczywiście są konieczne? Okazuje się, że nie. Japończycy bowiem wprowadzili w 1989 r. w swoim kraju podobny do podatku od wartości dodanej podatek konsumpcyjny [shohizei], który nie wymaga od podatników wystawiania faktur.